Masz więcej pomadek niż dni w miesiącu? Kupujesz kolejne serum, mimo że masz już trzy otwarte? Spokojnie – jesteś w dobrym towarzystwie. Oto 10 sytuacji, które zrozumie tylko prawdziwa kosmetykoholiczka. Sprawdź, ile z nich brzmi znajomo!
1. Twoja kosmetyczka ma własną kosmetyczkę
A w tej mniejszej… też jest mini wersja czegoś niezbędnego. W końcu nigdy nie wiadomo, kiedy przyda się drugi balsam do ust albo czwarty korektor.
2. „Nie potrzebuję nic nowego” = chwilowe zaćmienie świadomości
Powtarzasz to sobie, kiedy wchodzisz do drogerii. Ale wychodzisz z nowym podkładem, peelingiem do ust i tuszem, który „może w końcu będzie tym idealnym”.
3. Masz cały rytuał pielęgnacyjny… ale i tak czekasz na jeszcze lepszy produkt
Bo zawsze może być coś jeszcze bardziej rozświetlającego, wygładzającego, magicznego. Skóra przecież zasługuje na wszystko, co najlepsze.
4. Ulubiony zapach? Nowość z limitowanej edycji, której już nigdzie nie ma
I teraz czaisz się na każdą aukcję i spryskujesz się nim oszczędniej niż perfumami królowej.
5. Gdy podróżujesz, najpierw pakujesz kosmetyki, potem ubrania
I oczywiście masz osobną kosmetyczkę „na twarz”, „do włosów”, „na ciało”, „na paznokcie”… Niech żyją miniaturki!
6. Twoje półki w łazience wyglądają jak ekspozycja w Sephorze
Może i masz tylko jeden ręcznik, ale za to pięć rodzajów maseczek w płachcie, siedem serum i trzy hydrolaty. Priorytety.
7. Znasz skład INCI lepiej niż skład zupy w restauracji
I wiesz, które serum zawiera niacynamid, a które kwas ferulowy – i dlaczego absolutnie nie wolno ich łączyć z retinolem.
8. Twoje „na chwilę do drogerii” trwa godzinę
Bo przecież trzeba sprawdzić nowości, dotknąć, powąchać, przetestować na dłoni, porównać kolory i… o nie, jeszcze ta nowa marka!
9. Kosmetyki to nie zakup – to inwestycja
W dobre samopoczucie, pewność siebie i w glow. A jak jeszcze są na promocji, to przecież oszczędzasz, prawda?
10. Najlepszy moment dnia? Gdy nakładasz ulubioną maseczkę
I nagle świat staje się lepszy, cera spokojniejsza, a Ty czujesz, że wszystko jest pod kontrolą. Choćby na te 15 minut.
Bycie kosmetykoholiczką to stan ducha – między pasją a lekką obsesją. Ale hej, jeśli coś sprawia, że czujemy się piękne, zadbane i szczęśliwe, to czy nie warto czasem kupić jeszcze jednego kremu „na noc, ale trochę innego”? 😄